Patron parafii

Patron parafii

Św. Wojciech (956-997) pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16 roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Tam także otrzymał sakrament bierzmowania. Z wdzięczności dla swojego opiekuna przyjął imię Adalbert. Po śmierci arcybiskupa magdeburskiego Wojciech powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie.

W 983 roku objął biskupstwo w Pradze. Duszpasterska działalność tego młodego biskupa natrafiła jednak na opór środowiska, w którym przyszło mu żyć i pracować. Zniechęcony brakiem efektów swojej pracy w roku 989 udał się do Rzymu. Wstąpił razem ze swym młodszym bratem Radzimem - Gaudentym do klasztoru Benedyktynów na Awentynie, gdzie przebywał aż do 992 roku. Na polecenie papieża św. Wojciech musiał opuścić klasztorne zacisze i powrócić do swoich diecezjan. Zabawił tam niespełna cztery lata, gdyż po złamaniu prawa azylu w jednym z kościołów praskich i wybuchłych na tym tle zatargów, rzucił klątwę na cały kraj i ponownie udał się do klasztoru w Wiecznym Mieście. Incydent, który wywołał klątwę, musiał mieć szersze podłoże społeczne i szersze następstwa, gdyż zachęcił księcia Bolesława II do uderzenia na siedzibę Sławnikowców w Libicach. Z rozkazu czeskiego księcia zamordowano wtedy czterech braci Wojciecha.

W 996 roku arcybiskup moguncki Willigis ponownie zażądał powrotu Wojciecha do diecezji. Wojciech uzależnił tym razem swą decyzję od woli księcia Bolesława. Książę czeski nie zgodził się na przybycie biskupa praskiego. W tej sytuacji św. Wojciech wyjednał dla siebie u papieża Grzegorza V zgodę na podjęcie misji wśród pogan.

Wiosna 997 roku Wojciech w towarzystwie swego brata Radzimina - Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego miał szerzyć misję chrystianizacyjną. Miejscowa ludność źle przyjęła owego duszpasterza. Od Wojciecha zażądano natychmiastowego opuszczenia pogańskich Prus. Święty, widząc że Prusowie nie chcą słyszeć o nowej nauce, postanowił zakończyć misję. Wraz ze swoimi współtowarzyszami podążał w kierunku granicy Polski. Jak podaje jeden z Żywotów Świętego - 23 kwietnia 997 roku, w piątek o świcie, uzbrojony tłum rzucił się na misjonarzy. Wśród wrogich okrzyków, związano ich, a św. Wojciecha zawleczono na pobliski pagórek. Tam pogański kapłan pierwszy zadał mu śmiertelny cios. Potem sześć włóczni przeszyło jego ciało. Obcięto głowę męczennika i wbito ją na żerdź.

Ocaleli towarzysze jego podróży misyjnej, brat Gaudenty i ich wspólny przyjaciel, Bogusza. Natychmiast udali się oni na dwór księcia Bolesława Chrobrego., który wykupił od Prusów ciało męczennika na wagę złota i umieścił je w Bazylice Gnieźnieńskiej, zbudowanej jeszcze za czasów Mieszka I.

W Rzymie wieść o śmierci Wojciecha wywołała ogromne wrażenie. Wstrząsnęła zwłaszcza umysłem cesarza Ottona III, który zaczął gorliwie zabiegać o kanonizację męczeńskiego świadka Chrystusa.

W roku 999 papież Sylwester II uroczyście wpisał Biskupa Pragi do katalogu Świętych. Również w Polsce zdano sobie sprawę, jak wielką ideowo sprawą miało posiadanie relikwii Świętego w Gnieźnie. Dlatego też władca państwa polskiego, inicjator misji z 997 roku, Bolesław Chrobry, postanowił wystąpić o utworzenie w Polsce metropolii. Dzięki poparciu Ottona III, który przybył w 1000 roku do grobu św. Wojciecha, założone zostało w Gnieźnie pierwsze arcybiskupstwo na ziemiach polskich. Odtąd podlegać mu miały trzy nowe biskupstwa: w Krakowie, we Wrocławiu i w Kołobrzegu.

Kult św. Wojciecha szerzył się szczególnie w Polsce, Czechach, na Węgrzech, w Italii i w Niemczech. Powstały kościoły pod Jego wezwaniem, wyobrażenia malarskie, posągi, relikwiarze.

Chociaż nie był on Polakiem i w naszym kraju przebywał bardzo krótko - jednakże Jego osobowość, misyjna działalność i wreszcie męczeńska śmierć zaważyła na losach Kościoła w Polsce., wpłynęła także na pogłębienie procesu chrystianizacji naszego narodu.

Tysiąc lat później Jan Paweł II w orędziu skierowanym do prezydentów krajów Europy środkowo-wschodniej, którzy przybyli do Gniezna na uroczystości 1000-lecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha powiedział, że o nieprzemijalności świadectwa tego świętego świadczy "umiejętność harmonijnego łączenia różnych kultur". Pamięć o nim jest szczególnie żywa w Europie środkowej, gdzie zaszczepiał chrześcijaństwo i propagował ewangeliczną wizję człowieka. Jednak do jego grobu po dziś dzień przybywają pielgrzymi nie tylko z krajów, gdzie głosił Ewangelię, ale z całej Europy.